piątek, 5 września 2014

an update

Przez długi czas, bez większego wysiłku, udawało mi się utrzymać wagę 55kg. Po wakacjach w Polsce, gdzie tato przynosił mi czekoladki, ptasie mleczko, budynie itd na porządku dziennym, oraz wyjeździe do Hiszpanii, gdzie niczego sobie nie żałowałam, przytyłam do 61kg, osiągając najcięższą wagę w życiu. Za 17 dni zaczynam studia, nowe życie. Chcę żeby było lepsze. Bo:
1. Nawet utrzymując 55kg moje nawyki żywieniowe były tragiczne, bo jakieś 75% tego co jadłam było słodyczami. Mogłam iść godzinami, biec z 20 min, ale ciężko mi było ustać w miejscu dłużej niż parę minut, bo zaraz zaczynało mi się kręcić w głowie. Nie znam się, ale wydaje mi się, że to z braku witamin.
2.Na uzależnienie od czekolady wydaję sporo kasy.
3. Jestem tłusta.
4. Moje mniemanie o sobie nie popprawi się, jeśli za zamkniętymi drzwiami będę pożerać czekoladę paczkami jak prosie a nie jak cywilizowany człowiek, mający nad sobą kontrolę.
Dlatego przez następne 2 tygodnie mam zamiar przejść na dietę. Wcześniej po prostu ograniczałam to co jem, teraz chcę również zmienić co jem. Iść do sklepu oddalonego o pół godziny, wydać 10zl na czekoladę i zjęść ją całą do wieczora- takie pomysły rodzą się w mojej głowie z prostego poczucia POTRZEBY, którego chcę się pozbyć. Wiem, że jest to możliwe, choć nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić, bo po zwracaniu kilka razy dziennie przez dwa lata też wydawało mi się, że już nigdy nie będę potrafiła przestać, a tu już 2 lata kompletnej czystości. Dam radę.

niedziela, 11 maja 2014

dla spodni w szafie

udało się.
niby niewielki wyczyn, ale zawsze jakiś początek.
zważyłam się. zaczynam z 56.5kg.

krok po kroczku i zmienię się, bo cel jest tego warty, bo chcę i bo mogę.

mam w szafie już od kilku dobrych lat takie piękne, eleganckie ale nadajace się na co dzień spodnie w rozmiarze 6, a teraz jestem 8 na bluzki i 10 na spodnie.

w te lato się w nie zmieszczę.




nie poddam się.

Jutro rano wstanę i pierwsze co zrobię, to 15 min ćwiczeń. Nie przekroczę 1000kcal. 
Nie mogę już patrzeć na swoją tłustą twarz. 
Nie podoba mi się. Mogę ją zmienić i ją zmienię. Proste.
 

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

nieudacznictwo przyczyną oschłości?

minął ponad rok.
mogę teraz powiedzieć, że całe te starania, ból psychiczny, poczucie żalu i winy, wszystko poszło na marnę, bo jednak skończyłam jako tłusta krowa i tak już pewnie zostanę zapamiętana.
waga mi ogólnie skakała z 55 na 56, aż do wczoraj, kiedy waga wskazała 57kg. niby niewielkie różnice, ale moje nawyki żywieniowe są już tak głęboko zakorzenione, że wątpie, żebym kiedyś doszła do ukochanego 48. najgorsze jest to, że z wiekiem teraz już pewnie będę tylko tyć, bo silnej woli nigdy nie udało mi się posiąść.
do zoboczenia, bo wiem, że jeszcze tu wpadnę za jakiś czas żeby poczytać jaka to kiedyś nie byłam, sentymentalne ciele
z kwasem, majka.

poniedziałek, 2 września 2013

dziś.

Ok, jest osiemnasta, czyli koniec jedzenia na dziś. Wydaje mi się, że przekroczyłam limit, ale to nic, nie będę siedzieć i płakać z tego powodu. Zamiast tego poćwiczę. Z Mel B.

WYZWANIE 2.

Ok, udało się z tym śniadaniem. Rano męczyła mnie jeszcze ta paczka wczorajszych chrupek, ale dzień zaczęłam 30 pompkami, schowałam chrupki do szuflady i jakoś poszło. Teraz taki problem, że jest 11:40, a ja już spożyłam jakieś 800kcal. Nie wiem, czy obiecując sobie, że nie przekroczę 1000kcal nie wykazałabym się objawem naiwności.... dlatego na dzisiaj dam sobie 1300kcal. To też nie takie byle co, wczoraj spokojnie przekroczyłam 2000kcal. Jutro będzie 1000.

niedziela, 1 września 2013

HA. HAHA. kurwa.

Jest 20:51, prawie dwie godziny  temu obiecałam sobie, śmiertelnie poważnie, że nie zjem nic przez następne 12 godzin. W ten czas zdążyłam zjeść kawałek ciasta (które przy okazji było jednym z najgorszych, ale przyszli goście i nie wypadało nie zjeść), 1/3 paczki chrupek i 2x2 Kinder Bueno. Myjąc zęby zawsze patrzę w lustro. Dziś robiłam to z wyjątkową pogardą. Miałam tak ogromną ochotę wsadzić tę szczoteczkę głębiej i sobie ulżyć... Nie zrobiłam tego. Dlatego teraz siedzę przed laptopem i czuję się jak balon. Ale to nic. Zacznę od jutra. Śniadanie zjem godzinę później, niż zwykle.